piątek, 30 sierpnia 2013

Gotowe na wszystko

Piszę na tym blogu bo to przecież o gospodyniach domowych takich jak my. Albo przynajmniej podobnych do nas. A nawet jeśli nie? Chociaż zależy z jakiej perspektywy na to spojrzeć. Na pewno notka wyjaśni (a jej długość wynagrodzi)to, że tak długo nic tu nie napisałam. Otóż wciągnął mnie ten świat:
Serial gotowe na wszystko to spokojna (z pozoru) opowieść o malowniczej uliczce na jednym z amerykańskich przedmieść. Każdy odcinek zaczyna i kończy się morałem. Są zabawne, czasem straszne, a nawet pouczające. Ludzie mieszkający w Fairview, przy ulicy Wisteria Lane to sąsiedzi jakich miał, ma, będzie miał, lub chciałby mieć każdy z nas. Ciepli, pogodni, pomocni, ze swoimi mrocznymi tajemnicami, pędem do sławy, kariery, szczęścia, idealni – nieidealni, zdrowi, chorzy, szczęśliwi, nieszczęśliwi, porządni, nie porządni itd…
A wśród bohaterów – cztery GOTOWE NA WSZYSTKO (lub z angielskiego dosłownie – zdesperowane) główne bohaterki i piąta, w roli narratora, martwa od pierwszego odcinka (tak, tak trupów tu też trochę jest – lecz nie zombie i nie wampirów).
Mary Alice – prawdziwe imię Angela, to ona opowiada nam te wszystkie historie odcinek po odcinku, lecz niestety w pierwszym z nich odbiera sobie życie. Jak i dlaczego oraz co to za sobą pociągnie?
Bree – Doskonała, idealna, perfekcyjna pani domu z szczęśliwym mężem, dobrze wychowanymi dziećmi i… osobowością obsesyjno – kompulsywną, to ona na początku wydawała mi się najbardziej gotowa. Na co? By walczyć o szczęście rodzinne wszystkimi dostępnymi metodami, nie wahająca się sięgnąć do bardzo drastycznych metod.
Lynette – matka, żona, kochanka jeśli ma siłę po całodziennym dniu harówki w domu. Z czasem jednak jej życie się zmienia… Chociaż nadal gotowa jest zrobić wszystko by dobrze wychować dzieci, których ma aż czworo, zatrzymać przy sobie przystojnego męża i przekraczać samą siebie by zadbać o dobro wielu osób.
Susan – matka od pewnego czasu samotnie wychowująca wspaniałą córkę, szukająca prawdziwej miłości swojego życia, gotowa wiele poświęcić by przyjaciół trzymać blisko, a wrogów jeszcze bliżej.
Gabrielle – żona przystojnego milionera, była modelka, kochająca zakupy niemal tak bardzo jak dobry seks, nie znosząca samotności gotowa zaryzykować naprawdę wiele dla czegoś co jest tego warte, nieugięcie dążąca do celu.
A wszystko to z humorem, nutką dreszczyka i niekończącymi się tajemnicami w bardzo ciekawie podanej panierce. Nikt mi za reklamę nie zapłacił, lecz zachęcam do zajrzenia na Wisteria Lane.

6 komentarzy:

  1. Ho, ho... Dawno nikt mnie tak nie zaintrygował serialem. Chyba już wiem, co będę robiła w wolnych wrześniowych chwilach :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam ten serial :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Och, jestem fanką tegoż serialu i żałuję, że nie ma jego kontynuacji. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja jestem na 6 sezonie, nie myślalałm, że tak mnie wciągnie :)

      Usuń