Kiedy ta notka się opublikuję ja będę już tydzień w pracy na nowej umowie, ale w tym samym miejscu. Kto wie, co jeszcze do tego czasu się wydarzy. I może parę słów będzie tu sprzecznością z postem na ulicy-herbacianej, ale cóż - być kobietą... :-)
Bliżej mi do tzw. kury domowej, niż do dążącej do sukcesu karierowiczki, a jednak teraz będąc na urlopie spojrzałam na to z kilku nowych perspektyw. Refleksja nasunęła się kiedy wpadłam do pracy na kawkę przy okazji załatwiania spraw związanych z końcem stażu i nową umową. Panie z mojego pokoju zazdrościły mi urlopu i pytały co robię, komentowały, że fajnie jest się pobyczyć, a ja na to, że nie do końca i że kilka dni odpoczynku tak, ale chciałabym już do pracy. Bo dobrze jest mieć pracę. Ma to związek z paroma innymi rzeczami w naszej obecnej sytuacji życiowej:
- "siedząc w domu" wspominam czas kiedy nie miałam pracy i doceniam, że teraz ją mam
- wciąż brak stabilizacji, a więc jednak lepsza jest każda praca(za każde pieniądze) od jej braku (choć moja nie jest "każda" bo mi się podoba)
- urlop jest fajny, jak można gdzieś wyjechać z najbliższymi, a nie jak się czeka i martwi czy na pewno będzie nowa umowa
- prawdziwe, dające frajdę "siedzenie w domu" ma sens dopiero jak są dzieci - bo ile można coś oglądać, czytać, prasować, sprzątać... i kiedy są pieniądze(chociaż mówi się, że one szczęścia nie dają) bo po co mi czas na gotowanie obiadu jak i tak nic superekstra nie mogę zrobić bo składniki do tego kosztują nie mało
- fajnie się wstaje później i każdy dzień planuje według - "dzisiaj mam ochotę robić to" - ale nie na dłuższą metę... wolę mieć więcej na głowie niż mniej, a dzieci jak powszechnie wiadomo to znacznie więcej, a ja lubię wyzwania
Zapytacie wobec tego czego ja właściwie chcę. Czy chcę pracować czy "siedzieć w domu". Otóż chcę jednego i drugiego. Chcę stabilizacji, by potem zostać w domu ze spokojem. A jednocześnie jak zostanę w domu, chcę też mieć czasem do czego i kogo wyjść, oraz do czego wrócić. Chcę harmonii, równowagi, szczęścia i do tego będę dążyć!
Oj, można znaleźć mnóstwo fajnych i nie za drogich przepisów, trzeba tylko poszukać:) więc z tym superekstra obiadem to się nie zgadzam akurat:)
OdpowiedzUsuńA z tymi dziećmi to też jest różnie, często spotykam się z opiniami, że matki mają frajdę dopiero, jak wracają do pracy- ale jak to będzie u mnie, to się jeszcze przekonam;)
czasem rzeczywiście można :)
UsuńMam nadzieję, że osiągniesz to wszystko jak najszybciej. Masz piękne cele :) I zarazem takie ... proste :)
OdpowiedzUsuńEch, masz rację w sumie- zarówno z kwestią pieniędzy, z tym, że za dużo wolnego to za dużo "co by tu robić?" oraz że fajnie jest mieć czas, ale jeszcze lepiej jest mieć komu go poświęcić :)
też mam nadzieję, że się uda :)
UsuńCzytając Twoją notkę pomyślałam sobie "ach my kobiety!" ;-)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci by się spełniło Twoje pragnienie :)
dziękuję :)
UsuńCzyli najlepsza umowa na pół etatu, 4 godziny w pracy 4 w domu i wieczór z ukochanym i dzieciakami:D
OdpowiedzUsuńchyba na to wychodzi :)
Usuńo Yeeee. i do przodu.
OdpowiedzUsuńZapewne będzie tak jak piszesz. :)
może, może :) a może inaczej ;)
UsuńTaki luksus to nie w naszym kraju, niestety...
OdpowiedzUsuńe tam, może się uda :)
UsuńOjj z tym siedzeniem w domu to jest tak, że jak człowiek się przyzwyczai, to może być źle:) Może się rozleniwić, widzę to po mojej siostrze :D
OdpowiedzUsuńmam nadzieję,, że to kiedyś sprawdzę :)
UsuńOj, chyba się stęskniłaś za studiami jak masz za dużo czasu ;]Fajnie by było mieć pracę, różne pasje, robić to co się lubi i jeszcze znajdować na to wszystko czas oraz czerpać z tego satysfakcję.
OdpowiedzUsuńA jak będziesz grzeczna, to Ci dam mój przepis na pollo mexicano del Hugo Sanchez gloria.
cokolwiek to jest poproszę przepis ;)
Usuńmasz wspaniałego bloga! będzie mi miło jeśli spodoba Ci się mój i również go zaobserwujesz ;))
OdpowiedzUsuńps. pozdrawiam z nowego adresu ;)
OdpowiedzUsuńhttp://spis-rzeczy.blogspot.com/