To
taka dziwna sprawa.
Wiele
osób dziwi się, że mi się chce. A mi i owszem, chce się. Bo i dlaczego nie.
Mężowi smakuje, chwali, zjada z dokładkami, czego chcieć więcej. Niektórzy
lubię sprzątanie, prasowanie, odkurzanie, ja lubię gotowanie(i pieczenie!)
Przyzwyczailiśmy się już do różnych nowych smaków czy upodobań będących
kombinacją naszych przyzwyczajeń z domów rodzinnych, a także do współpracy w
przygotowywaniu np. w dni wolne. Wiem co najchętniej mój mąż chce na deser,
choć czasem jeszcze dziwię się jego skromnym wymaganiom dań głównych. Kiedy zaczynałam
pracę mąż martwił się, że sielanka się skończy, będzie przychodził z pracy i
czekał głodny, lub jadł cokolwiek. Jak dotąd jednak nadal mi się chce, traktuję
to jak miłą odmianę po 8 godzinnej pracy przy komputerze. Ponadto jadąc do domu
na rowerze orzeźwiam się i docierając do domu i zastając ładnie ogarnięte
mieszkanko, po zdjęciu butów czasem nawet jeszcze nie przebrawszy się z
zamiłowaniem zaglądam do kuchni. Czasem przygotowuję coś dnia poprzedniego,
czasem w niedzielę robię więcej i na jakiś dzień zostawiam. I tak czas do
powrotu męża upływa, by potem razem cieszyć się odpoczynkiem. Oby tak dalej, co
ku chwale małżeństwa (i rodziny) niniejszym zapisuję.
Gdyby zjadł, podziękował i powiedział: "było dobre" to... OK, ale skoro bierze dokładki to MUSI RZECZYWIŚCIE być dobre!
OdpowiedzUsuńmożliwe :)
UsuńHmmm też uwielbiam desery serwowane przez Żonę, po ciężkim dniu deser smakuje najlepiej.
OdpowiedzUsuńPani Płaczek, Pani szaleje w kuchni. Witam w klubie.
Poczekaj lepiej na nowe ciasto - mam pomysła. :P
Usuńhehe :) tak się zastanawialiśmy ostatnio :)
UsuńCzyli jest pysznie lub też apetycznie. ;)
OdpowiedzUsuńjest!:)
UsuńMyślę, że mąż musi być bardzo szczęśliwy, to jest piękne, że nawet po pracy potrafisz zadbać o takie sprawy. To jest bardzo cenne. Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńmusi ;)
UsuńJa męża nie mam i sama sobie nie lubię gotować. Wcześniej gotowałam dla braci i uwielbiałam to robić, gdy nikt mi nie dyktował na jaką godzinę i co dokładnie. Teraz wróciłam na wakacje do domu, więc pewnie znowu przejmę kuchnię. Niestety nie będzie to odmiana od obowiązków, tylko obowiązek, który całe do południa będzie mnie w wakacje trzymał w domu (bo ktoś musi sprzątać, gotować, etc.).
OdpowiedzUsuńpowoodzenia! obyś znalazła w tym przyjemność ;)
Usuńgotowanie i pieczenie to jedna z tych moich przyjemności, które robię po powrocie z pracy. Cieszę się, ze mamy podobne upodobania :)
OdpowiedzUsuńJa przyznam się, że pieczenie bardziej mnie pociąga ale z mężem lubię gotować, bo jest wtedy zabawnie.
Usuńo! :)
UsuńJa gotować czasem lubię, ale tylko czasem ;)
OdpowiedzUsuńLiczę, że mój przyszły mąż będzie w tym lepszy ode mnie ;)
zatem owocnych poszukiwań!
UsuńJa też uwielbiam gotować dla mojego męża, i ogólnie dla gości. Kuchnia to mój żywioł:)
OdpowiedzUsuńi dobrze! :)
UsuńCudownie, sielanka po prostu :) Mam nadzieję, że tez znajdę w sobie tyle siły i chęci żeby mężowi gotować. Jednak znając życia będziemy musieli sobie radzić z odgrzewaniem bo zawsze będziemy się mijać :/
OdpowiedzUsuń